Trochę zmieniamy plany. Miał być post o komputerze, ale z okazji lata opiszē Wam... Jezioro! (wiem, że to nie jest taka typowa rzecz)
Jezioro
Po pierwsze i najważniejsze. Jezioro zostało wynalezione najprawdopodobniej po to, żeby dostawać w nim hipotermii i nikomu o tym nie mówić.
- I co?! Zimno? Mówiłam/em żebyś nie wchodził/a, bo zimna woda!
- A - ale mi wcale nie j - jest zi - zimno! - odszczękujemy zębami.
Swoją drogą zespół ★Lake of Shadow☆ (Jezioro Cienia) jakby się nazywał? ★Cośtam of Shadow☆? A ich piosenka ♡Chodzę po jeziora wodzie♥ nazywałaby się ♡Totalnie odleciałem i chodzę po wodzie czegoś co jest mniejsze niż morze i większe niż staw♥?! No fu**ing way! A więc dziękujmy i składajmy modły temu kto sworzył pierwsze jezioro.
***
Wróciłam i jem właśnie obrzydliwie-tłustą smażoną rybę. Wpadłam na kolejny pomysł, dlaczeo jezioro jest takie zaje*iste! RYBY! Rybki, rybunie, rybeńki! Dzięki temu, że jest jezioro mamy nasze rybki!
[Głos mojego bardzo mądrego chłopaka zaglądającego mi przez ramię]:
- Ale przecież ryby żyjom też w morzu!
Tak, już go przegoniłam. A wracając do jego słów, to przecież niektóre ryby są słodkowodne (imformacja dla tępaków, żyją w słodkich wodach np. W jeziorze), a niektóre słonowodne (morze, ocean). Ja jedyne ryby jakie zjem oprócz łososia, który jest za dobrą rybą jak na rybę, to okonki. Ryby zarówno jak i mięsa nie jem, ewentualnie w gościach, albo jak jestem bardzo głodna. Nie to, że jestem jakąś zagorzałą weganką czy wegetarianinką, ale po prostu mięso i ryby (oprócz łososia i okonek ((okonków?)) oczywiście) mi nie smakują. Oczywiście słodko-pierdzące jeziorko ma swoje wady. Od czerwcowego weekendu moje stopy jeszcze się nie zagoiły od kamienistego dnia.
OGŁOSZENIA PARAFIALNEEEEEEE!!!1!1
Blog zostaje zawieszony. Mój miś Zdziś (Buty Na Obcasie.) będzie go prowadził za mnie, ale że nie ma palców, to za dużo z tego nie będzie.
Pozdro, Obsasik.